Na cotygodniowym zebraniu zespołu Marcie pocą się dłonie. Jakoś panuje nad drżeniem rąk, ale mimowolnie jej prawa noga nerwowo podryguje pod stołem. Oby nie powtórzyła się sytuacja sprzed dwóch tygodni, kiedy to miała właśnie omówić szczegóły nowego projektu a w jej głowie zapanowała kompletna pustka. Dosłowne nic. Kiedy zabiera głos równocześnie odzywa się drugi, w jej głowie: jak ja wypadnę? Czy to, co mówię ma sens? O co mnie teraz zapytają?
Wyobraź sobie, że w każdej minucie Twojego życia towarzyszy Ci strażnik. Stoi sobie za Twoimi plecami i co rusz podpowiada na ucho: Nic nie mów! Nie śpiewaj! Nie tańcz! Nie wychylaj się! Inaczej się skompromitujesz i zbłaźnisz. Ten więzienny strażnik najpierw pozwala, abyś nabrała na coś ochoty a potem wydaje polecenia zakazujące Ci robić to, czego pragniesz. Strażnik odzywa się zawsze, kiedy chcemy dobrze wypaść albo jest okazja na spontaniczność. W książce „Nieśmiałość” profesor Philip Zimbardo tak opisuje to odczucie: „Nieśmiałość to dziwna siła, która powstrzymuje nas od działanie i zwracania na siebie uwagi, gdy tak naprawdę chcemy działać i być zauważeni.”
To, że co jakiś czas w naszej głowie odzywa się nasz wewnętrzny krytyk, nie oznacza jeszcze, że jesteśmy nieśmiałe. Problem ludzi nieśmiałych bierze się stąd, że w ich osobowości strażnik spotyka stuprocentowego więźnia, który nie buntuje się ani nie polemizuje. Jest posłuszny. Nawet jeśli rezygnuje z czegoś, co jest dla niego ważne.
Skąd bierze się nieśmiałość?
Wieloletnie badania prowadzone przez profesora Zimbardo na Uniwersytecie Stanforda wykazały, że za nieśmiałość odpowiedzialne jest najczęściej wychowanie i powielanie złych nawyków. Jeśli jako dzieci byliśmy strofowani za wszelkie objawy spontaniczności, odwagi i inicjatywy, co więcej – słyszeliśmy te uwagi od osób dla nas ważnych – skutki w postaci towarzyszącego nam strażnika są bardzo dotkliwe. Wstyd, wycofywanie się w cień, skłonność do przesadnego analizowania własnego zachowania i koncentracja na porażkach – to skutki uboczne wychowania pełnego zahamowań. A przecież to, co sami o sobie myślimy ma kluczowe znaczenie dla naszego zachowania wśród innych ludzi.
„Po tym co powiedziałam pewnie cała firma uważa mnie za idiotkę.”
Osoby nieśmiałe biją się non stop z myślami jak zostały i jak zostaną odebrane przez innych. Nie tylko wyolbrzymiają realne potknięcia, ale i rozmyślają o potencjalnych wpadkach. Randka, wystąpienie przed zarządem czy w kręgu towarzyskim – jest katastrofą zanim jeszcze się wydarzy – wyobraźnia pisze same negatywne scenariusze. Osobom nieśmiałym wydaje się, że jeśli nie robią nic to pozornie są bezpieczne. Przecież ryzyko przegranej z samym sobą zostaje wyeliminowane. A w rzeczywistości…
„Życie osób nieśmiałych składa się z wielu zmarnowanych okazji.” Christophe Andre.
Mówi się, że kto nie ryzykuje nie pije szampana. Nie działając nie wykorzystujemy nadarzających się okazji. Nie sprawdzamy tego, co jest w naszym zasięgu. Nie rozwijamy swoich talentów i nie spełniamy własnych pragnień. Jak stać się osobą bardziej śmiałą?
Strachy wychodzą z szafy.
Pierwszym krokiem do zwalczenia nieśmiałości jest uświadomienie sobie jej istnienia i mechanizmów, które kierują naszym zachowaniem. Następnym jest podejmowanie ryzyka i działanie wbrew nieśmiałości. Profesor Zimbardo zalecał swoim pacjentom jeszcze kilka zasad:
Niezależnie jak silne są Twoje emocje możesz spróbować zapanować nad myślami i zmienić je na sprzyjające działaniu: „Spróbuję i zobaczę jak będzie.” „Zrobię tyle, ile dam radę.” – Używając tych słów, dodajesz sobie śmiałości!!!
Pracuj nad zmianą nawyków. Krok po kroku staraj się wychodzić z bierności. Wyznacz sobie proste zadanie i wykonaj je.
Sam decyduj, czy możesz coś zrobić czy nie. Nie bądź posłusznym więźniem strażnika w Twojej głowie. Jeśli stoisz przed zadaniem i wahasz się, czy zacząć, spytaj siebie – czy strażnik działa w moim interesie? Stań po swojej stronie i zobacz co będzie, gdy go nie posłuchasz.
Jeszcze jedna rzecz!
Nieśmiałość wynika często z nadmiernej uwagi skierowanej do wewnątrz. Zbyt wiele myślimy o tym jak nam idzie, co pomyślą o nas inni. A gdyby tak odwrócić tą sytuację – czy faktycznie w normalnych kontaktach z ludźmi bacznie przyglądamy się ich każdemu zachowaniu? Czy rozważamy każde wypowiedziane słowo? Czy bacznie obserwujemy i oceniamy ich niewerbalne gesty? Z pewnością nie – energii by nam nie starczyło na zwykłą rozmowę! Uwierz – nie jesteśmy stale obserwowani a 99% naszych błędów nigdy nie zostanie zauważona. Kluczem może być więc przeniesienie uwagi na zewnątrz i wyjście, choćby na chwilę, ze swojej głowy. Moja promotorka na studiach z psychologii zarządzania mawiała – najpiękniej jest zaciekawić się drugim człowiekiem i słuchać co ma do powiedzenia. Nie krążyć tylko po labiryntach własnych myśli, ale skupić się także na odbieraniu świata takiego, jakim jest.
I do tego Cię gorąco zachęcam.